Władze SM "Jaroty", na terenie której znajduje się większość nielegalnych symboli i napisów twierdzą, że o nich słyszeli. - Pan, który państwa poinformował, to najprawdopodobniej ten sam człowiek związany z jedną z lewackich organizacji, który przed 11 listopada chciał na własną rękę zamalować faszystowskie graffiti - mówi Roman Przedwojski, prezes SM "Jaroty". - Nie zgodziliśmy się na to. Przecież ocieplając budynki nadaliśmy im pewną formę artystyczną, która jest chroniona prawami autorskimi architektów.
Veröffenlichung/ data publikacji: 12.01.2012