Na teren Stoczni Szczecińskiej Nowa można wjechać i wyjechać bez większych problemów. - Znikają narzędzia i to, co leży na placach - twierdzą byli stoczniowcy. Dziennikarz "Gazety" doszedł do pochylni Wulkan nieniepokojony przez ochroniarzy.
- Przez nasz teren stocznia okradana jest w dzień i w nocy w mniej lub bardziej bezczelny sposób - mówi wprost Jan Rosiek, współwłaściciel byłych terenów stoczni, na których działa teraz jego firma budowlana.
To samo twierdzą zwykli pracownicy.
Veröffenlichung/ data publikacji: 18.06.2010